Rozmowy z rodzicami o seksie |
Cześć! Ciekawi mnie, jak rozmawiali z Wami rodzice o seksie lub o sprawach intymnych w ogóle. Mam wrażenie, że takie rozmowy nadal pozostają w sferze tabu i to czasem częściej dla rodziców, niż dla ich dzieci. U mnie cała ta rozmowa przebiegała raczej w kilku „podejściach”. Gdy miałam wyjechać pierwszy raz z chłopakiem na weekend mama wyraźnie chciała mi powiedzieć, że powinnam uważać. Powiedziała: „nie jesteś już dzieckiem, więc powinnaś wiedzieć, że dzieci nie biorą się z kapusty”. Rozbawiło mnie to wtedy, bo taką rozmowę powinno się zacząć wcześniej, a nie w wieku 16 lat (tyle wtedy miałam). Nasza rozmowa wyglądała tak: „- Wiem mamo, nie jestem dzieckiem. - Słuchaj, wiem, że takie wyjazdy sprzyjają zbliżeniom, ale pamiętaj, że masz przed sobą jeszcze dużo lat nauki. - (tu śmiech) Nie musisz mi mówić takich rzeczy. - A wiesz chociaż, jak się zabezpieczyć? - Mamo!” I wyszłam. Teraz żałuję, że nie chciałam o tym porozmawiać, ale chwila i tak nie była sprzyjająca. Później jeszcze kilkakrotnie mama wracała do tematu, mówiąc np. „chciałabyś pójść do lekarza, żeby Ci przepisał jakieś tabletki?”, albo: „skarbie, wiesz, że możesz ze mną porozmawiać o tych sprawach”, „nie chcę, żeby seks był dla Ciebie czymś krępującym”. Więcej właściwie nie rozmawiałyśmy, ale i tak widzę, że mama wbrew pozorom nie bała się nazywać rzeczy po imieniu, choć początkowo robiła dziwne podchody. Powiedzcie, jak to było u Was. Ale nie tylko w jaki sposób odbyła się ta rozmowa, ale też jakich słów używali Wasi rodzice. |